Należą się Wam wielkie podziękowania! Za Wasze maile i komentarze pod poprzednim postem. Dziękuję ślicznie za gratulacje, wsparcie i słowa, które są najlepszym lekarstwem na wszystkie moje wątpliwości;)
Niestety nie jestem w stanie odpisywać na wszystkie Wasze pytania na bieżąco. Oczywiście nie pozostawię nikogo bez odpowiedzi, ale wszystko w swoim czasie, bądźcie proszę cierpliwi.
Najwięcej pytań oczywiście dotyczy włóczek i narzut. Jakie włóczki używam do swoich prac?, gdzie je kupuję?, jaka grubość?, jakie kolory i ile potrzeba ich na dużą narzutę? jakie szydełko? itp.
Kochani nie jestem w stanie podać wszystkich szczegółów z prostej przyczyny, po prostu każda moja narzuta wykonana jest z różnych włóczek, czasem nawet różnej grubości. Do swoich narzut używam głównie włóczek 100% bawełny lub najmniej 55%. Jeśli chodzi o producentów, nazwy i kolorystykę to używam prawie wszystkich dostępnych na naszym polskim rynku. Kupuję przez internet, ale zdarza mi się w sklepach stacjonarnych. Nie mam ulubionego jednego producenta ani dostawcy. Zwyczajnie nie lubię ograniczeń, bo często bywa tak, że jeśli zaprzyjaźniłam się z konkretnym producentem to za chwilę kończy się partia lub wybrana kolorystyka itd. Wciąż poszukuję i wciąż odkrywam nowe kolory i nowych producentów. Grubość narzut zależy przede wszystkim od tego czy chcemy aby nas ocieplała w chłodne dni czy tylko lekko okrywała. Czy ma być na zimę czy na wiosnę. Ilość włóczek zależ rzecz jasna od rozmiaru narzuty, ale także od jej grubości i grubości szydełka oraz wydajności włóczki. Szydełka jakie używam w swoich pracach to rozmiar od 2,1 nawet do 9.
Jeśli ktoś marzy o swojej idealnej narzucie to nie ma innego sposobu jak udać się do pasmanterii, obejrzeć włóczki o różnym składzie, dotknąć je, poprosić o próbki pożądanej kolorystyki i zakupić jeden motek, aby sprawdzić w domu ile wyjdzie z niego kwadratów. Przeliczyć ile potrzebujemy na wymarzony rozmiar narzuty (w miarę możliwości zakupić dodatkowo 1 sztukę więcej z każdego koloru) i do dzieła...
Niektóre narzuty prezentowane na blogu wykonuję na zamówienie dla firm, dlatego też czasem obowiązuje mnie zwyczajnie tajemnica zawodowa;)
Prosiliście abym pokazała swoje poddasze, na którym prezentowała się poducha ze sesji Mojego Mieszkania. Poddasze było wcześniej całe w sosnowych deseczkach, które pomalowałam białą farbą olejną firmy Tikkurila. Jest sprawdzona i dla mnie idealna. Zasłonkę powiesiłam na pomalowanym na biało karniszu, gotowe białe karnisze dostępne są np.
tutaj. Przeniosłam tam kanapy z wcześniejszego
salonu i mam niewielki kącik w sam raz na kawę i pogaduchy;)
Poduszki szyję w 100% ręcznie, nie używam maszyny do szycia, przynajmniej jeszcze nie teraz;)
A jeśli chodzi o moje zdjęcie w sesji Mojego Mieszkania, większość z Was pytała kiedy była sesja, bo wyglądam w niej inaczej niż zazwyczaj na blogu, że bardzo się zmieniłam itd... No cóż nawet dobrzy znajomi mówią mi, że na tym zdjęciu jestem mało podobna do siebie. Myślę, że zdjęcie drukowane na papierze, z lekkim retuszem i niezłym światłem robi swoje;), do tego inna fryzura, strój i pewne ujęcie, wpływa zwyczajnie na taki a nie inny efekt;)...
Sesja była dokładnie w pierwszy dzień wiosny 21 marca 2013, dla porównania przesyłam zdjęcie ze swojej sesji dzień przed wizytą ekipy Mojego Mieszkania ;)
i aktualne z czerwca... Kobieta zmienną jest;)
serdeczne pozdrowienia w tak pięknym słonecznym dniu
Agnieszka
cotton art wood