czwartek, 26 marca 2015

Festiwal Sztuki i Przedmiotów Artystycznych raz jeszcze...


Dzisiaj zasypię Was dość obszerną;) fotorelacją i opisem z Festiwalu Sztuki i Przedmiotów Artystycznych, w którym uczestniczyłam w grudniu poprzedniego roku. Więc będzie trochę wspomnień, ale przede wszystkim małe podsumowanie dla mnie i dla wszystkich zainteresowanych. Dostałam kilka maili z zapytaniem czy warto brać udział w tym Festiwalu... temat jest nadal bieżący bo maile otrzymałam nie tylko zaraz po Festiwalu, ale do dnia dzisiejszego, a raczej przedwczorajszego;), więc zaczynamy:

Miejsce i termin: Poznań;  3 dni: piątek-niedziela; początek grudnia;

Stoiska: do wyboru różne metraże - ja miałam 6m2 bez wyposażenia (ale miałam zapewnione 2 krzesła;) natomiast wybrałam się ze swoim "targowym" stołem 1m x 1,5m;
jak widać na zdjęciach pomieściłam się spokojnie ze swoimi 4 kuchenkami, 2 straganami, stołem itp.. ale myślę, że za rok spokojnie wystarczy mi mniejsze stoisko (teraz wiem jak wykorzystać logistycznie przestrzeń wokół;)

Nocleg: spaliśmy w pobliskim hoteliku, więc spokojnie kilka minut drogi samochodem i byliśmy na miejscu, duży plus, że cały asortyment zostawał na noc na miejscu, jedynie narzutą przykrywaliśmy stół, prawdopodobnie przed kurzem;) pamiętam jak kilka dni przed wyjazdem wprawiałam się w zwijanie całego straganu i rozwijanie na czas - niepotrzebnie;)

Frekwencja zwiedzających i kupujących:  dla mnie ogromna, ale zdaje sobie sprawę, że to były moje pierwsze targi i niestety nie miałam żadnego odniesienia, natomiast większość wystawców, którzy przyjeżdżali tam 3 i kolejny raz zgodnie twierdziła, że w tym roku była najmniejsza...

Sprzedaż: dla mnie zadowalająca, ale znów brak odniesienia... dla niektórych wystawców najgorsza w historii targów;(

piątek: liczba zwiedzających i kupujących dosyć skromna, ale wszyscy pocieszali, że zawsze tak było, sprzedaż znikoma...
sobota: liczba zwiedzających ogromna, kupujących dość duża, sprzedaż konkretna...
niedziela: liczba zwiedzających i kupujących dosyć duża, sprzedaż największa

Dla mnie niedziela była tym dniem, w którym zaczęłam zarabiać, tzn, piątek i sobota pozwoliły mi na zwrot kosztów za targi (a była to dosyć wysoka kwota), dojazd,  nocleg i wyżywienie dla dwóch osób; a w niedzielę mogłam liczyć już zyski.... Skłamałabym gdybym napisała, że jestem w 100% zadowolona ze sprzedaży, no cóż myślę, że jak każdy sprzedający, życzyłby sobie powrót do domu z pustym samochodem a pełnym portfelem, a raczej nerką;)))

Reasumując dla mnie gra była warta świeczki, pomijając zyski, to były trzy dni kompletnie abstrakcyjne dla mnie, osoby spędzającej prawie 24 godziny w pracowni...
Kontakt bezpośredni z kupującym, spotkanie z innymi wystawcami... warto to doświadczyć.
Wiec tak szykuje się również w tym roku, Wtedy będę już miała swoje odniesienie;)

ps. ogromnym plusem była duża sprzedaż w styczniu i lutym z mojego butiku do Poznania, więc zwiedzający okazali się również kupującymi;) wizytówki rozeszły się jak świeże bułeczki już w sobotę...

Macie dodatkowe pytania? piszcie w komentarzach, jeśli byliście na tym Festiwalu jestem ciekawa Waszych opinii...
Prosiłabym również o informacje o innych, godnych polecenia targów, kiermaszów itp... bo rzeczywiście takie wyjazdy wkręcają;)



 


 




miłego dnia
Agnieszka
cotton art wood

  

poniedziałek, 23 marca 2015

Niedzielny rosół w poniedziałek;)


Wczoraj było gotowanie, dzisiaj fotografowanie;) Kiedy ja zmagałam się z obieraczką do warzyw, moja Amelia miała ułatwione zadanie, wrzuciła wszystkie warzywa do garnka, czyściutkie i mięciutkie już przed gotowaniem;) była zabawa i uczta...

Kto potrzebuje słońca ręka do góry, nawet nie byłam tak do końca świadoma, jak bardzo moja energia i funkcjonowanie jest od niego uzależnione, przez ostatnie dni stworzyłam (nie mówiąc o innych obowiązkach) więcej niż przez ostatnie tygodnie czy miesiące....  ach gdybym tak mieszkała, gdzie wieczne słońce;) tak więc wracam do gry;) z podwójną energią, pomysłami i większą częstotliwością blogowania...

Na dobry początek wiosenna promocja w butiku - nie tylko na warzywka;)






pozdrawiam słonecznie
Agnieszka
cotton art wood


poniedziałek, 2 marca 2015

Sówki zimówki


Sówki zimówki miały wylegiwać się na zaśnieżonych konarach drzew, a tymczasem chyba cieplej im w domu;) Śnieg tej zimy był dosyć skromny, przynajmniej u mnie, więc zwyczajnie w świecie nie zdążyłam zrobić porządnej sesji zimowej...
Sówki to milutkie przytulanki z których każdy może stworzyć swoja rodzinkę w ulubionych kolorach.
Dostępne są w butiku.




pozdrawiam ciepło
Agnieszka
cotton art wood
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...