środa, 30 marca 2011

Listownik retro.


"Ludzie listy piszą...", a jeśli te listy trafiają do mnie, to najpierw zamieszkują w listowniku, a potem wędrują do  kufra z pamiątkami. Owy listownik retro zajmuje główne miejsce na moim biurku (ale już niedługo dołączy do niego lampka w takim stylu, jak te tutaj) przypominając o pisaniu do przyjaciół. Nadal pozostaję wierna słowu pisanemu na papierze. Szkoda tylko, że nie władam piórem, ale myślę, że na to nie jest jeszcze za późno. Listownik został wykonany techniką decoupage i przetarty bielą oraz brązem. Tym razem użyłam papieru ryżowego, który mnie oczarował swą delikatną fakturą. 




Dla towarzysta powstały zawieszki carte postale wykąpane w kawie i wypieczone w piekarniku...




Myśląc o listach, przypomniał mi się wiersz, jednego z cenionych przeze mnie poetów, Tadeusza Rózewicza, List do ludożerców. Kiedy znów zajrzałam do niego, kolejny raz nabrał dla mnie innego znaczenia. Tak to już bywa, że każde przeżyte doświadczenie sprawia, że to jak postrzegamy coś dzisiaj różni się od wczorajszego i będzie się różniło od jutrzejszego... 

List do ludożerców

Kochani ludożercy
nie patrzcie wilkiem
na człowieka
który pyta o wolne miejsce
w przedziale kolejowym
 
zrozumcie
inni ludzie też mają
dwie nogi i siedzenie
 
Kochani ludożercy
poczekajcie chwilę
nie depczcie słabszych
nie zgrzytajcie zębami
 
zrozumcie
ludzi jest dużo będzie jeszcze
więcej więc posuńcie się trochę
ustąpcie
 
Kochani ludożercy
nie wykupujcie wszystkich
świec sznurowadeł i makaronu
Nie mówcie odwróceni tyłem:
ja mnie mój moje
mój żołądek mój włos
mój odcisk moje spodnie
moja żona moje dzieci
moje zdanie
 
Kochani ludożercy
nie zjadajmy się Dobrze
bo nie zmartwychwstaniemy
Naprawdę

                             Tadeusz Różewicz 


Z całym sercem przyłączam się do tego listu...
przesyłam serdeczne pozdrowienia 
i wyrazy szacunku dla każdego...

środa, 23 marca 2011

Malowane meble... w rytmie folk.


W mojej krainie bieli nie brakuje mebli, które nawiązują swoim wyglądem do różnych epok, kultur i stylów. Jedne z nich są ręcznie malowane meble w stylu folkowym. Mimo, iż styl mojego mieszkania dąży w kierunku rustykalnego i skandynawskiego, to jednak te kolorowe meble wciąż z nami podróżują. Zamieszkują na stałe nasz przedpokój witając gości tradycyjnie, na ludowo...



Meble zostały pomalowane ciepłą pomarańczą. Malutką ciekawostką jest to, że wzór kwiatków naniosłam zwykłą kalką kreślarską oraz ołówkiem, a akryle nałożyłam, nie pędzlem, lecz za pomocą wypisanych mazaków... Dodatkowym elementem dekoracyjnym stały się dosztukowane stare dekory rzeźbione niegdyś przez mojego tatę.

 

  
Wczoraj również ukończyłam haftować wzór na torbę lnianą, która służy głównie jako siatka na zakupy, ale również stała się elementem dekoracyjnym w przedpokoju. Gwiozda, czyli wzór na torbie, to nic innego jak haft krzyżykowy, ozdobiony na koniec tradycyjnie koronką. W kolejce ustawiły się już torby z motywem matrioszek, babuszek... ale o tym kiedy indziej.




kolorowego dnia życzę...
i dziękuję wszystkim za poprzednie przemiłe komentarze,
pozdrawiam ciepło...

poniedziałek, 14 marca 2011

Kuchenka dla dzieci.


Projekt kuchenka zakończony. To była jedna z najdłuższych moich ostatnich prac, gdzie salon całkowicie zamienił się w pracownię i to na kilka dni. Gdzie zamiast dywanu były rozłożone gazety, a na regałach młotki, wiertarki, farby, pędzle itp... Chociaż w zasadzie na co dzień też tak wygląda ;) W zasadzie najdłużej trwało samo szukanie odpowiednich elementów tworzących całość mojej wizji kuchenki. Najważniejszą bazę, czyli szafkę nocną, znalazłam i zakupiłam, za niewielkie pieniądze, na internetowym pchlim targu i ku mojemu szczęściu jej dolne drzwiczki otwierały się z góry na dół, czyli dokładnie jak w piekarniku, więc oszczędziłam trochę czasu na przerabianiu tradycyjnych drzwiczek otwieranych na bok. Tak więc szafkę nocną, płytę pilśniową, kilka desek i elementów połączyłam ze sobą gwoździami, kołkami i klejem, a wszystko oczyszczone wcześniej papierem pomalowałam na śnieżnobiały kolor emalią akrylową, ekologiczną. Na koniec przetarłam krawędzie kostką papieru ściernego, aby uzyskać oczekiwany efekt kuchenki retro...


Postanowiłam, że kuchenka nie będzie miała w sobie żadnego gotowego elementu, jedynie komplet: filiżanek, talerzyków i imbryczka oraz dwa ciemnie wieszaczki po bokach są pozostawione bez mojej ingerencji. Półeczkę na przyprawy pomalowałam rownież tą samą emalią i przetarłam w celu postarzenia, a zakupiony wieszaczek na kluczyki pobieliłam i pełni teraz rolę wieszaka na filiżanki, natomiast haczyk z  muffinką, w oryginale ecru, lekko dotknęłam bielą i różem...


Płyty kuchenne wycięłam z korka i pomalowałam na szaro, tak jak uchwyt do szafek, ktory stał sie relingiem oraz uchwyty imitujące kurki gazowe. Natomiast gałka otwierająca szufladę stała się jednocześnie zegarkiem, minutnikiem ozdobionym techniką decoupage.


Do wykonania szyldu użyłam wydruk na papierze, przetartą pędzlem tekturę oraz sznurek i oczka kaletnicze.
I wreszcie dodatki, które sprawiły mi największą przyjemność. Starą puszkę po herbacie pomalowałam na biało farbą akrylową i ozdobiłam metodą decoupage z wydrukiem tildowskich motywów, słoiczek pomalowałam farbą od wewnątrz, nakleiłam ozbobny motyw i ubrałam w koronkowy kapturek, a metalowe pojemniczki do babeczek ozdobiłam pastelowymi kolorami. 


  

Na zakończenie uszyłam ręcznie ściereczkę i rękawiczkę kuchenną oraz woreczek lniany na drewniane sztućce.


Oczywiście to nie koniec akcesorii kuchennych. Już czeka taca drewniana do przemalowania, zestaw garnków do ozdobienia i cała masa produktów spożywczych do uszycia. Ale to już innym razem.

Dla zobrazowania efektu przedstawiam kuchenkę, a raczej elementy, przed powstaniem projektu...


i po..., czyli kuchenka w całej swej okazałości...


Powiem szczerze, że jestem zadowolona z pracy, do tego stopnia, że sama chętnie chciałabym mieć taką kuchenkę w rozmiarze XL... może kiedyś... Najważniejsze jest to, że moja córeczka jest zachwycona, a jej słowa mówią same za siebie: "Mamusiu jestem dumna z ciebie, a teraz zacznij robić lodówkę" ;), niestety najmniej zadowolony jest synek, który z markotną miną wciąż powtarza: "To moje... to moje... podzielimy się na pół...", więc na pocieszenie obiecałam mu mały warsztat majsterkowicza... nie pozostaje mi nic innego jak rozpocząć poszukiwania następnej szafki...


Dziękuję bardzo za pozostawione wcześniej miłe komentarze i jeszcze milsze odwiedziny, pozdrawiam wszystkich serdecznie...


                                               ***                                                
Ostatnio zostałam zaproszona przez Marlen, bardzo sympatyczną dziewczynę, którą tutaj poznałam, na ujawnienie swoich małych tajemnic...powiem szczerze, że może to nie są sekrety z najgłębszego kufra, ale o tym na pewno jeszcze nie pisałam... tajemnicą już nie jest moja największa pasja tworzenia, malowania itp., więc ujawnię, że...

...uwielbiam pić...dziennie dwie fliliżanki kawy z mlekiem, dwa kubki herbaty, kilka szklanek wody, kilka tykw yerba mate i obowiązkowo lampkę wina, głównie wieczorem...
...lub o północy, kiedy to codziennie mam swój mały rytuał seansu filmowego do trzeciej w nocy, jestem wielką fanatyczką kina, zwłaszcza ambitnego oraz kin studyjnych...
...uwielbiam spać, na szczęście moje dzieci również, więc wstajemy wszyscy około 11 rano..., a to dla mnie naprawdę wczesny poranek, który rozpoczynam powitaniem słońca, czyli chwila jogi...
...od kilku lat fascynuje mnie Hiszpania, jej klimat, społeczność, język, flamenco, a przede wszystkim hiszpańskie słońce...
...uwielbiam spotkania z przyjaciółmi przy jedzeniu i długich rozmowach... przyrządzanie potraw to dla mnie czysta przyjemność...
...najlepszą muzyką jest dla mnie... cisza...
...i mam nadzieję, że wkrótce postawię swoją pierwszą książkę pomiędzy Cortazara i Irvinga w swojej domowej bibliotece...

Zasadą jest przekazanie zaproszenia wybranym osobom, jednak nie ukrywam, że mam z tym małą trudność, więc zapraszam wszystkich chętnych...
słonecznego dnia na co dzień... 

lawndowy kredens

wtorek, 8 marca 2011

Kartki, zakładki w kolorze...brąz.


Przedstawiam nastepną serię zaproszeń i kartek okolicznościowych tym razem w tonacji brązu, ecru i bieli "Brązowe kwiaty" oraz zawieszki, zakładki do książek...


Delikatne kwiatuszki o snieżnobiałej barwie były wzorowane na kwiatkach o wdzięcznej nazwie Śnieżna Pelerynka, to bardzo oryginalna roślina, pochodząca z afrykańskiej ziemi, trzeba przyznać, że nasza nazwa oraz tamtejszy klimat idealnie do siebie pasują... więc jeśli ktoś latem tęskni za śniegiem to musi je mieć w swoim ogródku...


Kolejne kwiaty to Cosmos atrosanguineus „Chocamocha”, niezwykłe roślinki o brązowych, wręcz mocno czekoladowych płatkach i... o takim samym zapachu, tak, nie pomyliłam się, chociaż osobiście nie miałam przyjemności poczuć owego aromatu, to słyszałam, że jest zbliżony do zapachu czekoladowego budyniu... więc idealny dla miłośników tej słodyczy...

Uzupełnieniem serii w tej samej kolorystyce są zawieszki, zakładki do książek z motywem ptaszków ozdobione delikatną koronką oraz kwiatuszkami. Idealne do powieści romantycznych...i nie tylko.





 miłego dnia życzę...
lawendowy kredens

piątek, 4 marca 2011

Świat herbaty...i herbaciarka.

  
Herbata jest dobra na wszystko...dosłownie. Jestem pasjonatką dobrej herbaty i wciąż jej niezliczone smaki mnie zachwycają. Do posiłków niezastąpiona jest dla mnie earl grey z cytrynką, natomiast o każdej innej porze filiżanka... z przeogromnego świata herbat, które przyciagają  swoim cudownym zapachem, niezwykłymi dodatkami, wyczuwalnym smakiem i nadzwyczaj kuszącymi nazwami...


 Pudełko pomalowane jest farbą akrylową brązową i białą, ozbobione techniką decoupage...




Są herbatki do których wciąż nieustająco wracam, jak czarna herbatka perła Orientu, czerwone serduszko, gorzka czekolada, żurawina, gwiazdka z nieba - pieczone jabłko, 1000 i 1 nocy, truskawka w śmietanie czy na czasie zimowy eliksir.


Jeśli ktoś jest miłośnikiem herbaty zielonej lub białej to polecam niezwykłą herbatkę białą flower Lichi ball. Skusił mnie jej wygląd oraz sposób parzenia. Co prawda rzadko pijam zielony gatunek, ale nie sposób przejść obojętnie od takich nazw jak 8 skarbów Shaolin, jagodowa czarownica, sen nocy letniej, dirty dancing, truskawki w szampanie czy kubański blues.


Ja od dłuższego czasu zasmakowałam i uzależniłam sie od yerba mate, powolutku smakuję jej wszystkie gatunki, aby wyszukać tej jedynej...ale to już temat na osobny post...


miłego popołudnia przy herbatce... 
lawendowy kredens 

wtorek, 1 marca 2011

Słoneczne poduszeczki...


Wiosna zbliża sie malutkimi kroczkami. Słoneczko skłoniło mnie do malutkch porządków w swoim kąciku twórczym. Zaczęłam od drobiazgów, gdyż najgorszym problemem były wiecznie gubione szpilki i igły, a poprzednie poduszeczki były stworzone adekwatnie do wcześniejszej aury, więc gdy teraz słoneczko mocniej zaświeciło powstały... słoneczne podusie. 
W przygotowaniu już znalazły się pudełka na koronki i tasiemki oraz niciak, a szeroko otwartymi oczami rozglądam sie za moim wymarzonym kredensem z szufladkami...






Początkowo poduszeczki miały być wykonane według innego projektu, ale jak zwylke wszystko wychodzi w praktyce, więc są lekko innowacyjne...  








miłych malutkich porządków...
lawendowy kredens 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...