Kiedyś chętnie szydełko zamieniałam na igłę, ale od dłuższego czasu moja dłoń tak przyzwyczaiła się do długiego patyka, że z igłą zaczynam mieć prawdziwe problemy;) Szyjąc ręcznie wciąż kułam się a to igłą a to szpilkami powbijanymi wzdłuż wzoru... widocznie z czasem mimowolnie zaczynam zawężać zakres swoich prac;) czyżby to ostatnie przytulanki szyte ręcznie???
ps. nie wiem jak u Was, ale u mnie pierwszy raz we wtorek lodówka była pusta;) zmiana sposobu odżywiania wychodzi wszystkim na dobre;) kilogram w dół po świętach - istne szaleństwo;)
pozdrawiam ciepło
Agnieszka
cotton art wood
Przeurocze te króliczki!
OdpowiedzUsuńdziękuję za odwiedziny, pozdrawiam ciepło
UsuńSłodziaki.. I to w takich pięknych sukienkach :)
OdpowiedzUsuńakcent szydełkowy musiał być;)
UsuńNiezłą imprezę króliczki sobie zrobiły, a jakie kreacje założyły :) U mnie podobnie po świętach mnie ubyło zamiast przybyć - można! :)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz się wreszcie przekonałam, że można;) pozdrawiam
UsuńJakiż klimat u Ciebie..! Te króliki i kolory...! Cuda!
OdpowiedzUsuńKilo-gramy w dół to sama radość, bo i duch lżejszy i więcej się chce :)
Sama słodycz siedzieć w tak doborowym towarzystwie :) piękne
OdpowiedzUsuńUrocze :)
OdpowiedzUsuńzachwycające te króliczki, sama bym jednego przytuliła:)
OdpowiedzUsuńdziękuję;) dziękuję;)
OdpowiedzUsuńAle słodziaki! Cuda robisz, naprawdę!
OdpowiedzUsuń