Święta minęły lecz ich magia nadal trwa.
Nierozebrana choinka,
śnieg za oknem,
zapach mandarynek
i dziadek do orzechów w zasięgu ręki...
Choć nie jestem zwolenniczką sztucznych choinek,
to w tym roku zrobiłam mały wyjątek z myślą o moich maluszkach,
niestety ubieranie kłującej choinki nie sprawiało im już takiej
przyjemności jak tworzenie ozdóbek na nią,
dlatego też nie chciałam im odbierać tej przyjemności
i w naszym domku zagościła zielona, bujna, sztuczna choineczka...
sprawiła wiele radości, więc warto było...
Moje ulubione lampki ala świeczki (podobne dostępne tutaj)
W tym roku oprócz gwiazdeczek, które namiętnie robiłam co roku,
królowały aniołki.
A to za sprawą moich aniołków, które z niewielką pomocą,
a wielką pasją i przejęciem
lepiły z masy solnej główki, skrzydełka, włosy...
a foremkami do ciasteczek wysiskały gwiazdeczki i serduszka...
A potem ich ulubione zajęcie, czyli malowanie,
więc farba i pędzel poszły w ruch
i tak oto powstały ozdóbki świąteczne...
...które codziennie zmieniają miejsce na choineczce,
dzięki czemu wygląda inaczej każdego dnia...
Spełnienia marzeń
i wytrwania w postanowieniach noworocznych!!!
...aby każdy dzień był twórczy...
...a teraz lampka czerwonego wina
za mój malutki sukses i wielką odwagę, że tu jestem...
...po kilku latach tworzenia...
...oglądania blogów pełnych inspiracji,
zapragnęłam tu być...
...i jestem...
lawendowy kredens