Coż, kto powiedział, że w listopadzie nie można zrobić pikniku? Otóż można ;) Wystarczy kosz piknikowy, szarlotka na ciepło i gorąca herbata, a dla bardziej wymagających może być serwowany grzaniec...
Stary kosz piknikowy długo czekał na małą metamorfozę, chociaż wszystkim domownikom podobała się granatowa krateczka i w tej szacie często bywał z nami na różnych wycieczkach.... to jednak coś mi brakowało...
Musiałam, jak wszystko, przerobić po swojemu i dodać coś od siebie... tak aby był niepowtarzalny, jedyny, po prostu mój...
Postawiłam na kolor jesieni, czyli pomarańcz... ale to tylko sezonowa aranżacja. Uszyłam ręcznie malutki patchwork wykończony koronką. Całość koszyka wymieniałam na kolor uniwersalny, lniany, dzięki temu za każdym razem mogę zmieniać jego kolorystykę... do pory roku lub sukienki;)
Do tego woreczek na sztućce... i czas na piknik.
W tej tonacji również powstały poduszeczki...
A teraz cieszmy się jeszcze słońcem...
Miłego dnia...
Agnieszka
lawendowy kredens